Jeszcze na dobre nie skończyła się awantura o budowę spopielarni zwłok w Jaszczowie, a gmina Milejów ma nowy konflikt. Przeciwko powstaniu we wsi Antoniów Kolonia spalarni odpadów niebezpiecznych, w tym medycznych i weterynaryjnych, protestują mieszkańcy tej wsi, w czym wspiera ich grupa mieszkańców gminy.

O możliwości powstania takiego zakładu na terenie swojej wsi dowiedzieli się w styczniu 2017 roku. O tym, że nie są to tylko plotki świadczyć miał fakt, iż w grudniu 2016 roku firma NatEko kupiła dwie działki przeznaczone pod utylizację odpadów. 12 kwietnia przed urzędem gminy zorganizowali protest i konferencję prasową. Informowaliśmy już o tym w naszej gazecie internetowej.

Później w Milejowie odbyła się, na wniosek 7 radnych, XXVII nadzwyczajna sesja Rady Gminy Milejów. Poświęcono ją sprawie budowy spalarni odpadów.

Dyskusję na sesji rozpoczęła radna, jedna z inicjatorek jej zwołania i odczytała pismo prezesa firmy przetwórczej CamolFrut, która produkuje przetwory na bazie warzyw i jest jednocześnie największym pracodawcą w gminie. Jego sens sprowadzał się do przypomnienia, że firma skupuje warzywa, głównie pomidory, paprykę i owoce miękkie, od okolicznych rolników, a następnie sprzedaje je w Europie Zachodniej, Japonii, Kanadzie i USA. Zawierało też ostrzeżenie, iż z uwagi na wysokie, rygorystyczne wymogi tych odbiorców, np. pod względem obecności substancji chemicznych, metali ciężkich itp., w przypadku lokalizacji w gminie spalarni odpadów niebezpiecznych spółka obniży skup od producentów w pobliżu inwestycji. Dla rolników z gminy, gdzie spora część upraw i dochody rolników zależą od skupu warzyw, byłoby to klęską. Nic dziwnego, że atmosfera na sesji była bardzo gorąca. A z każdą wypowiedzią jeszcze się podgrzewała.

Jedna z protestujących stwierdziła, że nie przyszła na sesję protestować, ale sprawdzać czy władza wykonawcza będzie przestrzegać prawa podejmując decyzję w sprawie spalarni. Bo o tym, że w gminie nie można budować obiektów o dużej uciążliwości mówi paragraf 9 miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

Wójt Tomasz Suryś próbował tłumaczyć. 27 marca wpłynął wniosek firmy NatEko o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji. - Na podstawie art 73 ust 1 ustawy z 3 października o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie (…) wnoszę o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polegającego na budowie zakładu unieszkodliwiania odpadów na działkach ewidencyjnych 35/1, 35/2 obręb Antoniów Kolonia. Dalej mowa w piśmie, że instalacje są zaliczane do uciążliwych, o wydajności ponad 100 ton odpadów dziennie.

- Na taki wniosek musimy odpowiedzieć – mówił na sesji wójt. Najpierw musimy ustalić strony postępowania. Pojawiły się trzy organizacje ekologiczne i co najmniej dwie na pewno będą stroną postępowania. Wniosek musi zaopiniować też Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska i Sanepid. Dopiero wtedy urząd zajmie stanowisko. Od decyzji obu stronom przysługuje odwołanie.

Dalej wójt mówił, że chociaż prywatnie jest po stronie mieszkańców, to jako urzędnik musi stosować się do przepisów, do prawa. Wszystko będzie przy ostatecznej decyzji brane pod uwagę, dlatego rada powinna też podjąć i ogłosić swoje stanowisko.

Taka postawa nie spodobała się zgromadzonym. W wypowiedziach padały głosy, że RDOŚ wyda pozytywną opinię, bo chcą gdzieś mieć spalarnię takich odpadów. Mówiono, że wójt nie musi się ustosunkowywać do ich opinii i sam może podjąć decyzję. Wójt zaś tłumaczył, że aktualnie obowiązujący plan pochodzi z 1988 roku. W nim zaś oprócz zapisu ogólnego o zakazie budowy uciążliwych obiektów, jest na działkach w Antoniowie symbol mówiący, że na tym terenie może powstać zakład utylizacji odpadów.

Zebrani chcieli jednak od wójta jasnej deklaracji, że na budowę się nie zgodzi. Jeden z radnych powiedział: Przedsiębiorca jest najmniej ważny, ważne jest dobro mieszkańców, nasze dobro. Z sali padł też dosyć oryginalny głos: Chcemy deklaracji wójta, czy jest reprezentantem inwestora, czy reprezentantem mieszkańców. Niech wójt słucha głosu ludu a nie paragrafów. Paragrafy można zmienić. Ludowy trybun pewnie nie wiedział, że w swoim wystąpieniu, jak w pigułce, zawarł hasła francuskich jakobinów (tych od gilotyny) i rosyjsko-żydowskich bolszewików (tych od rewolucji październikowej i gułagów).

To wystąpienie oburzyło wójta, który stwierdził, że takie słowa nie powinny w ogóle paść na tej sali. - Nie wymusicie na mnie deklaracji przed przeprowadzeniem procedury – powiedział. - Musicie zrozumieć, że jak są przepisy mówiące, iż jeździmy prawą stroną drogi i nikt nie jeździ bezkarnie lewą, tak są przepisy dotyczące postępowania administracyjnego. Za ich złamanie grozi kara - dodał.

- Czy stawanie w obronie ludzi jest karalne – zapytał ktoś z sali.

Patową sytuację przerwało wystąpienie Konrada Sawickiego, doradcy wojewody lubelskiego. - W imieniu pana wojewody powiem, że będziemy starali się podejmować takie decyzje, które są zgodne z interesem mieszkańców, tak dalece jak to umożliwia prawo. Z tego co wiem panie wójcie, prawo umożliwia odmowę wydania decyzji środowiskowej z uwagi na protesty społeczne. (brawa) Organy samorządu terytorialnego, jednoosobowe jak wójt, burmistrz, prezydent, mogą w oparciu o protesty podjąć taką decyzję. Opinia GDOŚ nie jest ostatecznie wiążąca – powiedział.

- A czy ja mówiłem coś innego – oburzał się wójt. Interesy społeczne mogą być podstawą do decyzji, ale procedura musi być przeprowadzona – na jej końcu będzie decyzja. Jeszcze raz przypominam, że od mojej odmowy przysługuje odwołanie. Skoro jednak wojewoda mówi, że można z powodów społecznych odmówić decyzji, to czuję się pod parasolem wojewody i ja tak zrobię.

  • Składa pan deklarację – padło z sali. Wójt: składam. (oklaski)

Potem poszło już szybko. Rada jednogłośnie wyraziła sprzeciw wobec budowy spalarni odpadów medycznych w miejscowości Antoniów Kolonia. Posiedzenie radnych, przy obecności mieszkańców skończyło się po prawie 76 minutach.