Nie mamy dobrych wiadomości dla osób, które korzystały ze zbiorowej komunikacji na trasie Łęczna – Lublin – Łęczna. Rząd, a za jego rekomendacją Sejm RP w tzw. ustawie COVID-19 w art. 15n zezwolił przewoźnikom zawieszać lub ograniczać wykonywanie przewozów z powodów ekonomicznych lub bezpieczeństwa. I łęczyńscy przewoźnicy z tego prawa skorzystali. Życie nie lubi próżni, więc na ten rynek próbują wejść inne firmy.

Ludzie się burzą

Zawieszenie kursów popularnych „żółtków” i samochodów innych przewoźników, wzburzyło wielu mieszkańców zarówno Łęcznej jak i Lublina, a także z miejscowości leżących przy tej trasie. Wiele osób na co dzień dojeżdżających do pracy w Lublinie, czy też z innych miejscowości a pracujących w Łęcznej, stanęło przed problemem – jak po prostu dojechać do tej pracy?

Nie interesowało i właściwie do dzisiaj nie interesuje ich kto za to odpowiada. Oni chcą pracować, by sobie i swoim rodzinom po prostu zapewnić byt. I trudno się temu dziwić. Po to istnieje państwo i samorządy by ludziom zapewniać racjonalne życie i bezpieczeństwo! Rozdzwoniły się więc telefony do burmistrza Łęcznej, do starosty, wojewody i marszałka, a także do naszej redakcji. Mamy jeszcze pracę, chcemy ją wykonywać mimo zagrożenia koronawirusem, jak mamy do tej pracy dojechać – pytali.

Jak się okazuje tego dojazdu do pracy nikt nie może im zapewnić. Z powodów prawnych, ekonomicznych i organizacyjnych. Kto jednak powinien zapewnić komunikację zbiorową w dobie pandemii?

Wśród wielu naszych Czytelników, którzy dzwonili w tej sprawie do redakcji można wyróżnić cztery grupy poglądów. Jedni uważają, że gospodarzem w mieście jest burmistrz i rada miasta, więc to oni powinni zapewnić mieszkańcom dojazd do pracy w innej miejscowości. Inni, a czasem ci sami którzy wskazywali na burmistrza, twierdzili, że dotychczasowi przewoźnicy powinni dalej organizować przewozy, chociażby w trochę ograniczonym zakresie. Jedna z dzwoniących do redakcji pań stwierdziła wręcz: Dorobili się na wożeniu nas przez wiele lat, to teraz mogliby trochę dołożyć do przewozów. Nie zbiednieją! Trzecia grupa nie wiedziała tak dokładnie kto powinien zapewnić dojazdy do pracy, ale wskazywała na jakieś porozumienie samorządów wojewódzkiego, powiatowego i gminnego. Najmniejsza grupa rozwiązanie widziała w rządzie i specjalnej ustawie sejmu mającej zapewnić ludziom dostęp do miejsc pracy w dobie koronawirusa.

Stan prawny

Sprawy międzymiastowego transportu zbiorowego w wolnej Polsce miała po raz pierwszy rozwiązać kompleksowo Ustawa (rządu PO-PSL) z 16 grudnia 2010 roku, która zaczęła obowiązywać 1 marca 2011. Z uwagi na to, że zawierała niektóre kontrowersyjne rozwiązania zaczęto ją poprawiać, a od czterech lat (rząd PiS) nie potrafi wydać przepisów wykonawczych, które chociaż trochę poprawiłyby sytuację. W obowiązujących na dzisiaj zasadach prawa organizator transportu zbiorowego, czyli jednostka samorządowa lub minister infrastruktury, odpowiada za funkcjonowanie przewozów. Natomiast usługi transportowe będzie wykonywał – zgodnie z ustawą – organizator, czyli samorządowy zakład budżetowy lub przedsiębiorcy uprawnieni do wykonywania usług w zakresie publicznego transportu zbiorowego na podstawie zawartej z nim umowy.

Wszystko zmieniło się z powodu koronawirusa. Rządowa ustawa pozwoliła firmom (jak wyżej pisałem) ograniczać lub nawet zawieszać kursy wynikające z ich umowy z samorządem wojewódzkim. Co więcej, jak czytamy w piśmie urzędu marszałkowskiego do burmistrza Łęcznej: Nie zrealizowanie przejazdów zgodnie z zezwoleniem w przypadku wypełnienia przesłanek przewidzianych w art. 15n (Ustawa COVID-19) nie stanowi więc podstawy do nałożenia na przewoźnika z tego tytułu kary pieniężnej. Ponadto w takich przypadkach nieprzestrzeganie przez przewoźników warunków określonych w zezwoleniu nie będzie stanowiło także podstawy do odmowy zezwolenia (w przyszłości). Urząd może tylko prosić przedsiębiorców, co też czyni – wynika z pisma do burmistrza.

Nie możemy stale dokładać

Zdaniem przedsiębiorców, z którymi rozmawiałem telefonicznie, nie mają oni dzisiaj możliwości nawet częściowego realizowania przewozów na trasie Lublin-Łęczna. Po pierwsze jest problem oporu kierowców, którzy boją się jeździć w dobie koronawirusa, są na zwolnieniach lekarskich itp. Jest też czynnik ekonomiczny.

Jeden z nich powiedział, że gdyby miał realizować tylko 6 kursów rano i tyle samo po pracy, autobusem normalnie 40 osobowym, a teraz mogącym przewieźć maksymalnie 20 osób (mniejszymi busami więcej kursów) to dziennie musiałby dokładać minimum 3000 zł. - Na takie wydatki nikogo nie stać – stwierdził. Na takie wydatki składałyby się wyższe pobory kierowców, wydatki na środki ich ochrony (trudne do zdobycia) no i normalne koszty eksploatacji – paliwo, oleje, amortyzacja, naprawy, płace, ZUS, itp.

Przedsiębiorcy skarżyli się, że otrzymują wiele telefonów ich oskarżających o brak przewozów, jakby nie było koronawirusa i zarządzeń rządu czy sejmowych ustaw, zobowiązujących ich do ściśle określonych zachowań – na przykład w sprawie bezpieczeństwa pracowników i pasażerów.

Co może burmistrz

- Nie jestem organizatorem transportu między miastami – powiedział w rozmowie z Pojezierzem burmistrz Włodarski. – Dlatego już 30 marca wysłałem pismo do Jarosława Stawiarskiego Marszałka Województwa Lubelskiego z prośbą o interwencyjne działania w związku z zawieszeniem kursów transportu zbiorowego na trasie Łęczna-Lublin. Wskazywałem w nim, że problem dojazdu do pracy dotyczy w znacznym stopniu pracowników służby zdrowia, służb mundurowych i administracji, tak ważnych w kryzysowej sytuacji. Prosiłem też o rozważenie, czy w świetle nowej sytuacji, zasadne by było podjęcie działań legislacyjnych, które pomogłyby rozwiązać problem. Niestety urząd marszałkowski odpowiedział, że w świetle sejmowej ustawy z marca 2020r. o COVID-19 niewiele może zrobić.

Teoretycznie burmistrz ma jeszcze dwie możliwości.

Prawo pozwala mu na przykład zorganizować wspólny transport z sąsiednimi gminami. W tej sprawie burmistrz rozmawiał telefonicznie z prezesem lubelskiego MPK. Aby wydłużyć jakąś trasę MPK z Lublina aż do Łęcznej potrzeba jednak zgodnej decyzji trzech samorządów – Łęcznej, Wólki Lubelskiej i Lublina, włącznie z wyłożeniem pieniędzy przez te samorządy by dofinansować MPK! To trudne, a w przypadku gminy Wólka Lubelska oraz Lublina mało prawdopodobne. Wólka Lubelska ma połączenia MPK z Lublinem i dlaczego miałaby wykładać własne pieniądze (nawet małe) by umożliwić dojazd do Łęcznej? Tym bardziej, że kiedy MPK wydłużyło linię 22 do Zawieprzyc, to mieszkańcy Pliszczyna, Kolonii Pliszczyn i Wólki oraz kilku ulic na obrzeżach Lublina obsługiwanych przez linię 22 zaczęli się skarżyć, że w autobusie brakuje miejsc dla nich.

Burmistrz może też, w razie zgody rady, wynająć autobus i wozić za darmo ludzi do pracy w Lublinie. To jest jednak bardzo kosztowne bo tych kursów w obie strony musiałoby być kilkanaście. To olbrzymi wydatek, z publicznych pieniędzy, dla niezbyt dużej części mieszkańców. Co na to pozostali? Zresztą gmina i tak już ma problemy finansowe. W marcu Łęczna z tytułu udziału w podatku PIT otrzymała 800 tys. zł mniej niż rok temu. Prawdopodobnie będzie mniej inwestycji w tym roku. Zaprzestać budowy dróg, przestać inwestować, by zapewnić przejazdy do pracy? Trudna decyzja.

Tylko rząd i sejm

Wszystkie decyzje są w ręku rządu i ewentualnie sejmu. Tym bardziej, że problem nie dotyczy tylko Łęcznej ale wszystkich miejscowości wokół dużych miast w Polsce, z których lub do których dojeżdżają ludzie do pracy. I wcale nie chodzi by rząd wyłożył pieniądze. Unia Europejska wydała zgodę, by z kwoty 7,4 mld euro dla Polski, przewidzianej dla naszego kraju w ramach polityki spójności na lata 2014-2020, środki których jeszcze nie wydano, przeznaczyć na szeroko rozumianą walkę ze skutkami koronawirusa.

Teraz od woli rządzących w Polsce zależy, czy samorządy wojewódzkie mogłyby z tych środków dofinansowywać aktualnie nierentowne połączenia komunikacyjne zapewniające ludziom dojazd do pracy!

Tym bardziej, że problem może się tylko powiększyć. Jeśli autobusami dalej będzie mogła podróżować połowa pasażerów (zarządzenie ministra zdrowia) a do szkół wrócą uczniowie, to może być już tylko tragedia. Brak przejazdów albo co najmniej dwa razy droższe bilety.

Kiedy pisałem ten tekst nie wiedziałem, że na rynek zaczną wchodzić inne firmy. Po zawieszeniu połączeń przez Łęcz-Trans oraz Piątek Bus do Lublina mogliśmy dostać się właściwie jedynie autokarami przewoźnika z Włodawy, który z ograniczeniami, ale kursował. 27 kwietnia na trasie pojawił się przewoźnik przewozy24 i podobno będzie stale kursował na wspomnianej trasie. Tymczasowy koszt, 8zł na całej trasie. Moje proroctwo o wyższych cenach biletów, opublikowane w najnowszym wydaniu GR Pojezierze, a napisane ponad tydzień temu się spełniło.

Ryszard Nowosadzki

Łęczna 28 kwietnia 2020

Aktualności z Łęcznej i regionu; informacje ważne i ciekawe z Łęcznej i okolic; biznes, sport i kultura w Łęcznej, Lubartowie, Lublinie, Świdniku i Włodawie.